Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi kluska z miasteczka de girardów. Mam przejechane 10605.25 kilometrów w tym 1322.12 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 13.25 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy kluska.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Wrzesień, 2014

Dystans całkowity:121.58 km (w terenie 44.40 km; 36.52%)
Czas w ruchu:08:53
Średnia prędkość:13.69 km/h
Liczba aktywności:8
Średnio na aktywność:15.20 km i 1h 06m
Więcej statystyk
Uczestnicy

Manewly na Joldanku

Czwartek, 25 września 2014 · dodano: 26.09.2014 | Komentarze 2

Nie chca mnie zablać na poligon, to musę ćwicyś na Joldanku. Dziś ćwicylam pozycję: ładuj kastanka do plocy i klyj się psed nadchodzącym wlogiem. Ale w magazynie zablaklo ploc i amunicji, więc ćwicylam na sucho.


Uczestnicy

Na wydmy!

Piątek, 19 września 2014 · dodano: 19.09.2014 | Komentarze 0

Mama mówi, ze potseba mi duzo piasku, a w Zylku piasku jak na lekalstwo. Tylko w piaskownicach, ale za mało. No to namówila tatę, zebyśmy pojechali ostatni laz w tym loku do Międzybolowa. Ale jak to ostatni, ej, bujajcie się, sama se psyjdę, jak mnie nie zawieziecie.

I ciapąg, ciapąg, łiiiiii!



Uczestnicy

Akademia leśna 4: Spanie pod namiotem

Poniedziałek, 15 września 2014 · dodano: 19.09.2014 | Komentarze 0

Dziś odbylo się zalicenie i zajęcia plaktycne ze spania pod namiotem. Spać, to ja baldzo lubię, tylko nózki lubią za baldzi biegać i dlatego cięzko mi się zasypia. Zwlasca w lesie, zwlasca gdy tata lozbija namiot a ja mu pomagam, zwlasca gdy mama lozbije hamak i zwlasca jak wokól tyle gzybków. Ale usnęłam, z mamą obok. A potem się, zieeew, obudzilam i znów zasnęłam. A potem się obudzilam, znalazłam swój kosycek i poslam na gzyby. Kosycek oddalam mamie, bo znalacłam cos jesce fajniejscego, to znacy dluuugi kijek.
Tata z mamą powiedzieli, ze musimy wlacać, ale ja chcialam jesce poskakac po kalimacie i w koncu wlucilismy na podwiecolek, a nie na obiadek. Na podwiecolek zjadlam zupkę, bo co to za podwiecolek bez obiadu, no! Zlyyyć!









Uczestnicy

Z cicocią Welloną

Wtorek, 9 września 2014 · dodano: 19.09.2014 | Komentarze 0

Podjechaliśmy sybko do lasu, bo było jus późno. A potem tata dzwonił się z ciocią Welloną i tłumacył, gdzie zbielamy gzybki. Jak to gdzie, tam gdzie zawse, w lesie! No i ciocia w końcu psyjechała. Na pocątku się tlochę psestlasylam, bo ciocia nosi taki dziwny kapelusik jak wujek Paweł. Ale w końcu było fajnie. I ciocia znalazła moją butelkę, co ją zgubilam w borowinie. Tlochę wcesniej popadal descyk, ale ja nie jestem z cuklu i nie wiem dlacego mama ublala mnie w kultałkę.
 
I potem po ciemku wlacaliśmy do domu.





Uczestnicy

Nowy kosycek

Czwartek, 4 września 2014 · dodano: 19.09.2014 | Komentarze 0

W lamach zajęć gzyboblaniowych tata uznał, ze skolo otsymalam wysoką ocenę za źbielanie gzynków, nalezy mi się plawdziwy gzybialski kosycek. No to go dostalam i uzylam! Jest duzo wygodniejscy, no i miesci się w nim duzo więcej gzybów! :)

Po dlodze spotkalismy koniki. Mama się tlochę ich bala, a ja wcale!

A jednego gzyba to znalezliśmy jesce zanim wysiadłam.



I psytulałam dzewa. One są taaaakie wysoookie!





Uczestnicy

Akademia Leśna 3: Mals na olientację

Środa, 3 września 2014 · dodano: 04.09.2014 | Komentarze 3

Po ostatnich zajęciach w Leśnej Akademii pośtanowilam pseplowadzić wlasną tlaskę. Taką klutką, zeby mi ucestnicy nie padli w lowie po dlodze. Glupa mi się jednak tlafila niesuboldynowana. Tata zgubil się na pocątku, a mama ledwo za mną nadązała. Stlasnie się wlokla i psez to wlócilyśmy do lowelów plawie po ciemku.


Wcesniej z tatą sukalam skalbow natuly. Gzybów było tutaj mało i do tego same cubajki (dopielo na koniec tata znalazł plawdziwka) to dla ulozmaicenia obiadu dozbielałam owoce konwalii, zołędzia i kamyk.

I psytulałam dzewa, bo mi doniosły, ze w okolicy jest taka akcja psytulania dzew.



I w ogóle w lesie jest fajnie!


To idziemy dalej, plosę wyciecki. Sklajem jalu.

Jak wlóciliśmy do lowelów, to tata uzupełnił mi paliwo w bzusku - dał kiełbasę i kompot, a na dlogę malchewkę do łapki. No to idziemy dalej.

Tus psed odjazdem dostałam sok malchwiowy, a w tolebce pod siodełkiem miałam zalcie stulmowe*, ale ciemno było... tata zamontuj mi tu jakieś oświetlenie, albo daj cołówkę, bo nie mogę znaleźć palusków.

*) - paluski beskidzkie, plecelki, suchalki i wafle lyzowe


Uczestnicy

Akademia Leśna 2: Gzyboblanie dla śledniozaawansowanych

Wtorek, 2 września 2014 · dodano: 03.09.2014 | Komentarze 1

Dzisiaj pojechaliśmy na kolejne zajęcia z gzyboblania... wcolaj mieliśmy wykład i ćwicenia, a dziś labolki...

Bum cyk cyk i raza raza
Nie ma to, jak los gzybiaza
Pełen gzybów kosyk stoi
A ten gdzieś po ksakach łoi
(według Bum cyk cyk)



Ceść lesie, wlóciłam!



Moi stazy to chyba jakieś halunki zbielają i zlą... mówili o jakichś gołąbkach i zająckach, a psecies tylko dwie salenki na dlodze widzieliśmy na dlodze gdy wjezdzaliśmy do lasu.



Dzisiaj było fajnie, nazbielaliśmy duuuzo gzybów! Sama znalazłam kilka cubajek! Co plawda kilka gzybów któle myślałam ze to cubajki,  to nie były cubajki... kolol i wzlost ten sam, ale tata mówił ze nie miały cubka i kalbowanego bzegu.



Nazbielaliśmy tez duzo podgzybków... nadgzybków nie było.



Tata utknął w ksakach, ale ja z mamą posłyśmy jesce dloga na zajęcia z malsobiegów - do holyzontu i z powlotem... dwa lazy.



A kuku!



Oto moje gzybki... było więcej ale się nie mieściły i tseba było dosypać tacie do tolby.



A po powlocie do domu kąpiel... po tych leśnych zajęciach mogę siedzieć w wannie do opolu, bo nolmalnie to uciekam, z cego się bowiem miałabym myć?


Uczestnicy

Leśna Akademia 1: Pielse gzyboblanie

Poniedziałek, 1 września 2014 · dodano: 03.09.2014 | Komentarze 1

Wychodzimy na lower, a tu co? Klopi. Tata mówi, ze psejdzie, więc zakładają mi kultkę i jedziemy dalej... faktycnie zanim dojechaliśmy do lasu psesło.



LAAAAAAAAAAAAAAAAAAS!!!!!!!!!!!!!!



A potem tata zacął łazić po ksakach... E, gdzie lezies! Pocekaj! O gzyb.



Ja wiem co to są gdyby, ostatnio w lesie je widziałam, a pielwse to jus lok temu. Ale telas tata dał mi do lęki i zaniosłam go mamie do kubełka. A potem chodziliśmy za tatą i on zbielał, a ja zanosiłam gzyby do kubełka i mama za nami z tym kubełkiem chodziła.

- Tata, co to jest?
- To jest Czubajka.
- Aha, gzybek z cubkiem.



- Tata, a ten gzyb?
- To jest podgrzybek.
- Podgzybek? To ja zaniosę go mamie...




- Tata, zacekaj!



- Chodź Kluska, jestem na tropie kozaka.



- Tata, a to?
- To jest chyba jakaś surojadka.
- E, coś ściemnias tata, psecies mówiliście ze gzybów na sulowo się nie jada... Ceść gzybku.




A na koniec zacęło padać, ale nie klopić tylko tak poządnie... i nie psestawało, las zacął pseciekać i zlobiło się moklo. No co wy? Nigdzie stąd nie idę! I zeby mnie nie zapakowali do fotelika, zaciągnęłam mamę głęboko w las... a tam taka fajna lównowaznia z pseskodami, jakiej na zadnym placu zabaw nie mieli. Mama mówiła ze kłoda.

I dostałam bidon z kompotem, mniam. Ten bidon to moje gzyby zacęły wozić, bo im z bidonów picie wypijałam. Na koniec jednak mnie podstępem do lowelów i zapakowali do fotelika... no tludno, ale ja tu jesce wlócę!



Aha, zapomniałam napisać, ze tat powiedział ze mama została klólową gzyboblania, bo znalazła najwięksego gzyba... podgzyba... no jakoś tak.