Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi kluska z miasteczka de girardów. Mam przejechane 10605.25 kilometrów w tym 1322.12 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 13.25 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy kluska.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Luty, 2015

Dystans całkowity:3.87 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:00:22
Średnia prędkość:10.55 km/h
Liczba aktywności:1
Średnio na aktywność:3.87 km i 0h 22m
Więcej statystyk
Uczestnicy

Kacki nie były głodne, to nakalmiliśmy gołębie.

Środa, 4 lutego 2015 · dodano: 04.02.2015 | Komentarze 6

Lodzice zablali mnie źnów na lowel. Ale tym lazem posłam na układ. Załozę lękawicki, ale oni mi ulepią mobilnego bałwanka. Juś nawet nie będę maludzić, zie nie ma ocu. Skolo dostaję bałwanka na spaceze w wózku, to tym baldziej mogę ź nim jechać lowelem. Bałwanki lowelowe lullezzz! Ale nie z jednej kulki tata, z dwóch!

A juś myślałam, ze nie wyjdziemy. Tata się cegoś gzebał. Zawse to on na mnie ceka i z ponurą miną, a casem i palcami w usach ceka, az mi ktoś załozy capkę, a telaz odwlotnie, to ja cekałam az on załozy coś na głowę. I jesce mnie dlaźnił malchewką po ocach, to mu jedną wypiłam. Na scęście te gzybole jakoś się uwinęły, i nawet na mamę nie tseba było długo cekać, jak wlóciła po swój lowel.




Pojechaliśmy do palku, ale tlochę od innej stlony. Tata mówił, ze będą nowe kacki. Eee, tata, te kacki, to jakieś dziwne są. Dzioby nie takie i pióra. I jakieś takie niewyrośnięte... Tata, to nie są kacki!!!! Kacki są tam! Tylko glupie nie chciały psyjść. Ani psyflunąć. A tata specjalnie dla nich stalu chleb susił i potem kloił na kostecki. No nic. Gdzie kacki syte, tam gołębie balują. Bo to były gołąbki. Baldzo miały ładny apetyt, plawie taki jak ja.


A potem psesliśmy psez palk i mnie zacęło suszić. Nie pozwoliłam mamie zlobić zadnego zdjęcia, zanim nie dostałam malchewki. Pamiątkowa fotka ź domkiem oglodnika i do domu, na dlugie śniadanie.