Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi kluska z miasteczka de girardów. Mam przejechane 10605.25 kilometrów w tym 1322.12 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 13.25 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy kluska.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Maj, 2014

Dystans całkowity:264.98 km (w terenie 61.80 km; 23.32%)
Czas w ruchu:17:06
Średnia prędkość:15.50 km/h
Maksymalna prędkość:20.00 km/h
Liczba aktywności:16
Średnio na aktywność:16.56 km i 1h 04m
Więcej statystyk
Uczestnicy

Makowa panienka!

Piątek, 30 maja 2014 · dodano: 30.05.2014 | Komentarze 4

Tyko maki się liczą! Wcolaj dostalam dzikiego celwonego maka, od telaz nie ma dla mnie innych kwiatków. Tylko maki. I maki psywiozlam babuni, bo miała niedawno ulodzinki. Ja będę miała ulodzinki dopielo w lipcu. A jak wluciliśmy do domu, to miałam niespodziankę, bo psyjechal wujek. Tes na loweze, bo my wsyscy jeździmy. Oplóc babci, tylko casem tat ją na lamie wozi. Chciałabym to zobacyć :)


Uczestnicy

Zimno!

Czwartek, 29 maja 2014 · dodano: 30.05.2014 | Komentarze 0

Tlochę było zimno i mi paluski zmalzły. Ale baldziej zmalzła mamusia i dlatego wcesniej wluciliśmy.


Uczestnicy

Gonilam pieska!

Piątek, 23 maja 2014 · dodano: 28.05.2014 | Komentarze 1

I nie dogoniłam. To wsystko psez mamę, która za wolno się za mną wlokła. Wlóciłyśmy sklutem psez las. I jesce ta sciezka, cala zapiascona. Na scęście mama zablała moją lopatkę i wiadelko. Tylko mi to wiadelko połamała, fajtłapa. I ma mi odkupić.

- Tata pac, znowu nie odpiascyli po zimie... sypią tym piochem i sypią, a potem nie spsątają, tseba całą lobotę za nich odwalać.



Uczestnicy

Upalnie i wycieckowo

Środa, 21 maja 2014 · dodano: 21.05.2014 | Komentarze 10

Dzisiejse popołudnie planowałam spędzić na balkonie i siłą mnie lodzice wyciągnęli na wycieckę lowelem. Fajnie bylo, dużo chłodniej. Bo ja w sumie nie lubię upalów. Za goląco. Nawet apetyt tlochę od tego tlacę. Dlatego podcas wyciecki musiałam ciągle zleć, bo za mało zjadłam wceśniej. Cekawie bylo, plóbowaliśmy odlóżnic jedne zółte kwiatki od dlugich, ale nie wysło. A w lesie folsowaliśmy zeckę.



Uczestnicy

Kotek ne chcial zleć.

Wtorek, 20 maja 2014 · dodano: 21.05.2014 | Komentarze 1

Koty to sią jakieś dzifne stfozenia. Wygląda to to na wychudzone, co ledwo się na nogach tsyma, a zlec nie chce. Zlazilam się ze hej, a ten gupi zwiez nie chciał ode mnie nicego z misecki. Moze się nażalł mysi? Ja się nie nażalłam i dlatego tata i mama, co mnie zablali od kota wujka i cioci, musieli w kółko się zatsymywać, zeby mnie nakalmić. I na koniec nawet sąsiadka powiedziała, ze wyglądam na wychudzoną. No właśnie, ja chcę więcej kiełbaski, ogólka, pomidola i jesce kiełbasy. I moze być mnięsko z losolu. I moze być tfalóg. Tylko mam dość mleka z butli, bo ja juź duzia jestem i wolę jeść nolmalne zecy.


Uczestnicy

Ne ba!

Poniedziałek, 19 maja 2014 · dodano: 19.05.2014 | Komentarze 4

No to pojechaliśmy. Tata zapomniał dokąd jedziemy, więc pojechał gdzie indziej. Co zia gzyb. Ale i tak było fajnie. Tylko mama mówiła ciągle, ze chlebek rośnie. Wcale nie chlebek, tylko jakieś zielsko! Nawet się wywaliłam kilka lazy w to zielsko. Nawet nie pachniało chlebkiem. Coś ci stazy mnie osukujo.

I bloto jest mokle. Baldzo lubię piasecek, ale jak sie lobi mokly, to się lobi fuj. Powiedzialam do taty, ze "ne ba" co oznaca, że ne baldzo się udalo pozbyć ziemi z ląk, a mama zamiast mi pomóc, tylko się głupio cemuś ciesyła. W końcu mi te łapy jakoś umyli, ale jak na mój guśt to one cyste nie byly. Ale ogólek z piaskiem smakował nieźle. 

A potem jus musieliśmy wlacać. Nie podobalo mi się, ale z dlugiej stlony bym coś zjadła konkletniejsego. Jak mozna było nie zablać na wycieckę kiełby! Na scęście tata na wiecól się zlehabilitował i mi dał kiełby na kolację. I ziemniacków. I pomidolka. A babcia kaskę.




Uczestnicy

Upolować węzimolda

Środa, 14 maja 2014 · dodano: 14.05.2014 | Komentarze 3

Węzimold - to jeśt naźwa kfiatka, któlego fcolaj źnalazła mamusia. I ją męcyło, co to jest, a tata nie wiedział. Nieplawda, tata wie wsystko, tylko casem zapomina. Tego dlugiego kfiatka teź żiapomniał, co go dziś spotkaliśmy psy okazji oglądania tego pielwsego. I ten dlugi się nażiwał siódemnik cy cuś. A fiem, siódmacek. Siedem to jest baldzo duza cyfla. I ten kfiatek ma tyle platków. Bladzo duzo znacy.

To ponizej to jest Węzimold. Taki od duzej moldy, a nie od moldowania.



A to jest siódmacek. Wlaściwie dwa siódmacki cyli ctelnastolnik.



A to jeśtem ja - Kluska. I mój kfiatek podlóźny. Denatulatnik.



A to jeśt mój kask z lasiem.



A to jesteśmy my z tatusiem podcas jazdy po lesie.



Uczestnicy

Sukanie nowych sciezek w lesie

Wtorek, 13 maja 2014 · dodano: 13.05.2014 | Komentarze 3

Tata mówi, że w Cechach lepiej nie mówić głośno sukać, bo to bzydko znacy. Ale tutaj w domu mozna. Więc sukalismy nowej tlasy w nasym ulubionym lasku blisko domu. I znalezliśmy nowe kfiatki. Próc tego mama znalazla tlochę cipsów i zablala do wyzucenia, bo nie lubi śmieci w lesie. Bylo tlochę zimno, ale wytsymalam. Ciągle do stalych gadam i gadam, ale te gzyby nic nie lozumieją. 


Uczestnicy

W ciuciubabkę z chmulkami

Poniedziałek, 12 maja 2014 · dodano: 12.05.2014 | Komentarze 9

Dziś dlazniliśmy chmulki psy obwodnicy. Najpielw przez las zakladliśmy się esami flolesami pod obwodnicę, a potem podjechaliśmy z tatulem i zuciliśmy im wyzwanie. A potem w nogi! No i uciekaliśmy im po calym mieście. Ślicnie bylo, az się zapatsylam. Chmulka zlapala nas pod samym domem, ale nie stalcylo jej wody i tylko poplakala, ze z nami pseglala.



Uczestnicy

Wyciecka z ciocią Welloną.

Czwartek, 8 maja 2014 · dodano: 09.05.2014 | Komentarze 1

To było tak, miał być desc ale nie było... zbielały się chmuly na holyzoncie i na tym się skońcyło, ale i tak miałam moklo, bo wyciecka długa i mi pielucha pseciekła... ale nie upsedzajmy faktów.

Wyjezdzamy z osiedla, a tu tacie w kieseni dzwoni telefon, zatsymał się i zacął gadać... no niech se gada, ale tu obok jest plac zabaw, niech mnie tam puscą skolo i tak stoimy. E ty! Słysys? Eee yyy aaa!!! No dobla, jedziemy dalej, ale jestem na was oblazona. Dojezdzamy do dziulawej ścieski lowelowej, a tym znowu odwala... jezdzą w te i s powlotem, do tego slalomem by nie wpaść w dziuly. Waj jus do końca pogięło? O, ceść ciocia... psyjechała ciocia Wellona i dalej jedziemy jus lasem do Międzybolowa. Tam się zatsymujemy psy stacji, bo akulat wjezdza ciapąg. Ciocię Wellonę nawet kojazę, bo ostatnio bylyśmy na kawie.

- Patrz Kluska, ciuchcia.
- Ale tata, to nie ciuchcia tylko EU47 oznacenie ploducenta TRAXX P160 DC, cyli Hetman jak to dla ciebie za tludne.





Dalej jedziemy taką fajną ścieską wzdłuz tolów,psez most, kawałek w bok asfaltem... a potem to jakaś masakla bocnymi dlogami wysypanymi gluzem. Tylko mi w usy wieje i mama poplawia mi kask. A ja tego nie lubię. I chciałam sobie poodpinać klamelkę od kasku, a mi nie dala. I bylam baldzo zia. Baldzo baldzo zia. Ale tato dal mi malchewki i mi pseslo. A mama dala mi helbatnicka i potem jus nie chcialam nic innego. Weltep totalny, jedziemy wolno, jesce źle sklęcili pses co nadlobiliśmy tsy kilometly. No i tak długo jechaliśmy, ze mi pielucha pseciekła. A jus pod blokiem bawiliśmy się z ciocią jej tląbką lowelową, pół osiedla nas słysało. Potem niestety ciocia Wellona sobie pojechala. Wlacalam po nią na schody, ale mama mnie zablala i znów bylam baldzo zia. A w domu chlup do wanny! Dzieeesięęęć w skaaali Bufoooltaaaa!!!



Tata zlobil mi na kolację spaghetti i im wybacylam. Bo to moje gzyby sią. Musę uwazać z tymi fochami, bo mnie psestaną zabielać i co ja ftedy źlobię?